czwartek, 26 maja 2011

Moje wędkarskie początki

Miałem 7 lat (blisko 60 lat temu), gdy sasiad mój, ojciec mojego o rok młodszego Kolegi, za zgodą moich rodziców zaproponował mi wyprawę na ryby na staw zwany Oborami w okolicy Kwidzyna. Wykonał mi  wędkę składającą się z: kija leszczynowego(długości jak dobrze pamiętam  około 3 m), żyłki grubości 0,3 mm, spławika wykonanego z pióra gęsiego, kawałka ołowiu i oczywiście haczyka rozmiaru 12. Przynętą było zrobione przez sąsiada ciasto z kaszy mannej. Z wyprawy tej utrwaliły mi się dwa zdarzenia. Pierwsze to zahaczenie o pobliskie gałęzie zestawu już przy pierwszym zarzuceniu. Drugie to złowiona płotka i emocje z tym zwiazane. Oczywiście by mogło dojść do tego drugiego zdarzenia musiałem odczepić zestaw z gałęzi. Dzis po prostu zerwałbym przypon i założył drugi. Wtedy nie mogłem sobie na to pozwolić , gdyż zdobycie haczyka nie było taką prostą sprawą. Sąsiad nie dałby mi nowego , gdyż sam miał ich jak na lekarstwo. Musiałem więc rozebrać się i wejść do wody by odczepić zestaw z gałęzi. Spłoszyłem przy okazji ryby nie tyle sobie co sąsiadowi, który jednak nie gniewał się zbytnio wiedząc, że przecież to moja pierwsza wyprawa. Upłynęło kilkanaście minut i ryby wróciły na łowisko najpierw sąsiada a następnie na moje. Pamiętam jak byłoby to dziś, ile razy próbowałem zaciąć biorącą płotkę. Niestety miałem z tym problemy. Byłem jednak wytrwały i po pewnym czasie udało mi się wreszcie zaciąć płotkę. Nie była ona duża. Miała około 15 cm jednak emocje z jej niezdarnym holowaniem, jej szarpanie i walkę o wyzwolenie się z haczyka czuję w dłoniach i mojej głowie do dziś. To ta płotka spowodowała, że zacząłem przygodę z wędkarstwem która trwa do dziś. To ta płotka ukształtowała mnie wędkarsko pozwalając mi uprawiać to hobby przez blisko 60 lat. To ta płotka uczyniła ze mnie wędkarza pracującego społecznie do dnia dzisiejszego na rzecz rozwoju wędkarstwa kolejno w Kole PZW w Kwidzynie, w Okręgu PZW Elbląg, w Głównej Komisji Rewizyjnej PZW w Warszawie i wreszcie w założonej przeze mnie( w 1990 r.) wraz z grupą moich Kolegów, pierwszej w kraju niezależnej od PZW organizacji wędkarskiej (Niezależne Towarzystwo Wędkarskie w Kwidzynie) a w 2001 roku , po powstaniu innych tego typu organizacji wędkarskich w kraju
w Krajowej Federacji Towarzystw Wędkarskich z siedzibą w Kwidzynie. O mojej dalszej drodze wędkarskiej (tej po złowieniu pierwszej płotki) napisze niebawem. Dziś natomiast zachęcam moich Kolegów Wędkarzy i nie tylko wędkarzy do podzielenia się swoimi wrażeniami z uprawiania tego pięknego i pożytecznego hobby.
Pozdrawiam
Wędkarz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz