czwartek, 2 czerwca 2011

Łowienie z opadu

h2>Spinning - łowienie z opadu</h2>
<p>Autorem artykułu jest Olsen</p>
<br />
Łowienie z opadu - sposób na kapryśne okonie i głównie sandacze. Coraz popularniejsza metoda, na niektórych łowiskach wręcz "obowiązkowa". Ze swojej strony serdecznie zachęcam - jeśli okaże się skuteczna daje wędkarzowi ogromną satysfakcję.
<p><br />Wszystko  wokół ewoluuje, nawet ryby się “uczą”, powstają więc nowe przynęty i nowe techniki łowienia. Każda nowinka ma swoje 5 minut i  już trzeba wymyślać coś nowego, żeby być na topie. Od kiedy powstało  łowienie na spinning było już kilka epok. Najpierw wymyślono błystki  wahadłowe. Później prawdziwą furorę robiły Meppsy i pochodne obrotówki.  Następnie przyszedł czas na woblery. Lata 90 i początek nowego Milennium  to dominacja gum przeróżnych. Oczywiście cały czas można łowić i co  ważne da się złowić ryby na każdą przynętę, ale czas świetności  niektórych już minął. Są wody, w których ryby “nauczyły” się omijać  niebezpieczeństwo i niektóre przynęty, mówimy wtedy, że woda jest  przebłyszczona. No i zgodnie z teorią ewolucji, spinningiści wymyślili  zamiast nowej przynęty nową technikę. Podyktowane to było  również preferencjami ryb. Łowienie z opadu powstało prawdopodobnie wskutek  obserwacji i doświadczeń wytrawnych łowców. To zapewne oni, wskutek  swoich przeżyć nad wodą, zaczęli stosować i doskonalić tą technikę. <br />Czym  jest w ogóle jest łowienie z opadu? Najogólniej mówiąc jest to  prowadzenie naszej przynęty skokami przy stałej kontroli, zwłaszcza  wtedy gdy nasz wabik opada bo wówczas jest najwięcej brań.<br /><br /></p>
<p style="text-align: center; margin-top: 0pt; margin-bottom: 0pt;">TECHNIKA</p>
<p><br />W  zasadzie możemy rozróżnić dwie techniki łowienia z opadu. Pierwsza to  podrzucanie przynęty za pomocą kołowrotka. Po zarzuceniu zamykamy  natychmiast kabłąk i ustawiamy wędkę prostopadle do podanej przynęty. W  ten sposób kontrolujemy ją już podczas opadania na dno, bo i wtedy  zdarzają się brania. Gdy przynęta opadnie na dno podkręcamy szybko o 2-3  obroty korbką i ponownie kontrolujemy opad. Gdy przynęta znów opadnie  powtarzamy czynność. I to właściwie wszystko, możemy jedynie zmieniać  szybkość podkręcania, aby podskoki naszej przynęty nie były jednostajne.  Łatwiej jednak improwizować, stosując drugą metodę, czyli podbijanie  wędki. Jest to dość podobne i w zasadzie jedyną różnicą jest to, że  zamiast podkręcania korbką naszą przynętę wprawiamy w ruch wędką. Po  prostu po opadnięciu jej na dno, podszarpujemy energicznie raz lub dwa,  wybierając jednocześnie luźną żyłkę/plecionkę. Jak mocno i jak wysoko  podrzucimy, to już indywidualna kwestia - wędkarstwo pozwala nam na  ogromną improwizację. <br /><br /></p>
<p style="text-align: center; margin-top: 0pt; margin-bottom: 0pt;">SPRZĘT</p>
<p><br />Do  łowienia z opadu używamy spinningów raczej krótkich, myślę, że 270 cm to  górna granica. Najczęściej używane są chyba jednak w okolicach 240-250.  Ciężar wyrzutowy oczywiście powinien być dobrany do przynęt, których  będziemy używać i tutaj narzucić się niczego nie da, natomiast inna  cecha powinna być wspólna. Kij do łowienia z opadu powinien  charakteryzować się “szybką” akcją, czyli powinien być sztywny a  szczytówka powinna dobrze wskazywać brania. Dobrze sprawdzają się tutaj  tzw. wklejanki.<br />Drugą  bardzo ważną rzeczą jest plecionka. Ze względu na jej małą  rozciągliwość będzie dużo lepiej przenosić brania na wędkę niż zwykła  żyłka. Grubość wedle uznania, za to barwę polecałbym dobrze widoczną, bo  nierzadko brania będą widoczne tylko na plecionce a nie na kiju. <br />Kołowrotek  to kwestia gustu, jego jedyną cechą powinno być spore przełożenie. Im  większe tym lepsze, bo będzie nam ułatwiało podrzucanie przynęty na  większą wysokość i tym samym dłuższy opad.<br /><br /></p>
<p style="text-align: center; margin-top: 0pt; margin-bottom: 0pt;">PRZYNĘTY</p>
<p><br />Technika  łowienia trochę nas ogranicza w wyborze przynęty, bo trudno byłoby tak  łowić błystkami czy woblerami. Najczęściej będziemy zatem korzystać z  przynęt syntetycznych oraz - coraz bardziej popularnych - “kogutów”.  Twister czy ripper, biały czy zielony - wola łowiącego. Trudno jest też  wyrokować, jak ciężka powinna być nasza przynęta. Na jej dobór powinno  się składać kilka czynników, np. głębokość wody, charakter dna, siła  wiatru a także upodobania samego łowiącego. Jedni lubią łowić “ciężko”  nawet na płytkich wodach, inni nade wszystko przedkładają finezję. Wybór  jest dowolny i tutaj sugestie nie mają wielkiego znaczenia, każdy  dojdzie do optymalnego zestawu sam. <br /><br />Podczas  łowienia z opadu nie możemy pozwolić sobie na chwile dekoncentracji, bo  brania następują i podczas opadania (najczęściej) i podczas podrzucania  przynęty. Mogą być odczuwalne na wędce, ale niektóre możemy  zaobserwować tylko na plecionce dlatego powinniśmy ją nieustannie  obserwować i zacinać przy każdym podejrzanym ruchu. Szczególnie sandacze  i okonie biorą dość delikatnie, więc nastawiając się na te ryby musimy  być szczególnie skupieni. <br />Początki  takiego łowienia bywają trudne, zapewniam jednak że pierwsza złowiona  ryba “z opadu” wynagrodzi nam cały trud i od tej pory będziemy fanami  tej metody. Polecam ją głównie dla chcących zapolować na sandacza, to  głównie dla tego drapieżnika powinniśmy doskonalić technikę “z opadu”.</p>
---
    <p><p><a href="http://rybazycia.blogspot.com/" target="_blank">Ryba Życia</a></p></p>
Artykuł pochodzi z serwisu <a href="http://artelis.pl/%22%3Ewww.Artelis.pl%3C/a>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz